Zaciskasz
pętle władzy na mej szyi.
Zniewalasz.....
A ja cóż....
Nie bronię się,
Nie buntuje...
Nie jestem sobą ....
Po prostu ulegam....
wtorek, 31 maja 2016
- Chodź suko moja. Mam na ciebie ochotę.
Zobaczyłam Cię byłeś ubrany tylko w spodnie. Twój nagi tors i twoje słowa wywołały dreszcz na mym ciele. Wiedziałam czego pragniesz czego potrzebujesz. Podeszłam do ciebie i namiętnie cię pocałowałam. Szepnełam Ci do ucha...
-Twoja suka się zaraz Tobą zajmie. Sprawie ci rozkosz..
A Ty rozpiołes mi suknię. Mimochodem przejechałeś palcami po moim kregosłupie. Moim ciałem targnął dreszcz. Wpiłam się zębami w twoja szyję a moje dlonie powędrowaly na Twoje wyćwiczone piersi. Ich dotyk wywołał żar w mym ciele. Mój język zaczął schodzić niżej aż napotkal na sutek. Wzięłam go delikatnie w zęby i przygryzłam. Drapiąc twój brzuch moje dłonie powędrowaly niżej a za nimi mój język. Zdejmowałam spodnie jednocześnie pieszcząc twój pępek. Uwolnilam Twoją męskość, nabrzmiałą, gotową. Wzięłam w dłonie i zaczełam masować.Język moj powędrował jeszcze niżej. Delikatnie piescilam nim twoją maczuge. Najpierw na górze potem schodzilam w dół aż wzięłam do ust twoje nabrzmiale jądra. Czułam jak przepływa dreszcz przez Twoje ciało. Wzięłam go do ust najpierw delikatnie a potem coraz głębiej i mocniej. A Ty chwyciłes mnie za włosy. Powiedziałeś
- ssij moja suko.
A ja powoli doprowadzałam Cię do spełnienia. Nagle pociagnołeś moje włosy i nakazałeś masować swoje piersi. Poczułam jak eksplodujesz na nie. Jak ciepła fala zalewa moje ciało. Rozmasowalam Twoje nasienie na moich piersiach, jecząc z rozkoszy. Rozjazałes mi abym doszła teraz dla Ciebie a ja posłusznie zaczęłam pieścić swoje ciało doprowadzając je do szału...
Zobaczyłam Cię byłeś ubrany tylko w spodnie. Twój nagi tors i twoje słowa wywołały dreszcz na mym ciele. Wiedziałam czego pragniesz czego potrzebujesz. Podeszłam do ciebie i namiętnie cię pocałowałam. Szepnełam Ci do ucha...
-Twoja suka się zaraz Tobą zajmie. Sprawie ci rozkosz..
A Ty rozpiołes mi suknię. Mimochodem przejechałeś palcami po moim kregosłupie. Moim ciałem targnął dreszcz. Wpiłam się zębami w twoja szyję a moje dlonie powędrowaly na Twoje wyćwiczone piersi. Ich dotyk wywołał żar w mym ciele. Mój język zaczął schodzić niżej aż napotkal na sutek. Wzięłam go delikatnie w zęby i przygryzłam. Drapiąc twój brzuch moje dłonie powędrowaly niżej a za nimi mój język. Zdejmowałam spodnie jednocześnie pieszcząc twój pępek. Uwolnilam Twoją męskość, nabrzmiałą, gotową. Wzięłam w dłonie i zaczełam masować.Język moj powędrował jeszcze niżej. Delikatnie piescilam nim twoją maczuge. Najpierw na górze potem schodzilam w dół aż wzięłam do ust twoje nabrzmiale jądra. Czułam jak przepływa dreszcz przez Twoje ciało. Wzięłam go do ust najpierw delikatnie a potem coraz głębiej i mocniej. A Ty chwyciłes mnie za włosy. Powiedziałeś
- ssij moja suko.
A ja powoli doprowadzałam Cię do spełnienia. Nagle pociagnołeś moje włosy i nakazałeś masować swoje piersi. Poczułam jak eksplodujesz na nie. Jak ciepła fala zalewa moje ciało. Rozmasowalam Twoje nasienie na moich piersiach, jecząc z rozkoszy. Rozjazałes mi abym doszła teraz dla Ciebie a ja posłusznie zaczęłam pieścić swoje ciało doprowadzając je do szału...
Kiedy mój drogi
połączą się Twoje niespełnione
i drzemiące nadal w Tobie potrzeby....
Mój...
tak ogromny głód...
nigdy nie zaspokojony...
Nasze
jakże dzikie żądze...
Schowane dotąd
głęboko przed światem...
Niesamowite pożądanie,
które tak bardzo rozpala nasze ciała...
Wtedy oboje tak bardzo spragnieni
damy się ponieść rozkoszy...
Uwolnimy nasze pragnienia...
Połączymy nasze ciała...
Ach...
Stworzymy cudowny świat...
Pełen naszych fantazji...
Niesamowitych doznań...
połączą się Twoje niespełnione
i drzemiące nadal w Tobie potrzeby....
Mój...
tak ogromny głód...
nigdy nie zaspokojony...
Nasze
jakże dzikie żądze...
Schowane dotąd
głęboko przed światem...
Niesamowite pożądanie,
które tak bardzo rozpala nasze ciała...
Wtedy oboje tak bardzo spragnieni
damy się ponieść rozkoszy...
Uwolnimy nasze pragnienia...
Połączymy nasze ciała...
Ach...
Stworzymy cudowny świat...
Pełen naszych fantazji...
Niesamowitych doznań...
Będę Cię wabić,
kusić, dręczyć...
Zapachem wodzić
na pokuszenie...
Me biodra
kusząco falują...
Mimochodem
muskam Twe ciało...
Prężę się
jak kotka...
Pragniesz mnie
coraz bardziej...
Fala pożądania
zalewa Twe ciało...
Lecz niestety mój Panie
nie weźmiesz mnie we władanie...
Cierpisz katusze...
Zastanawiasz się
co zrobiłeś nie tak...
A ja będę Cię dręczyć...
Tańcząc przy kuchni
trwać w swej karze...
kusić, dręczyć...
Zapachem wodzić
na pokuszenie...
Me biodra
kusząco falują...
Mimochodem
muskam Twe ciało...
Prężę się
jak kotka...
Pragniesz mnie
coraz bardziej...
Fala pożądania
zalewa Twe ciało...
Lecz niestety mój Panie
nie weźmiesz mnie we władanie...
Cierpisz katusze...
Zastanawiasz się
co zrobiłeś nie tak...
A ja będę Cię dręczyć...
Tańcząc przy kuchni
trwać w swej karze...
Tak długo Cię szukałam...
Tak skrzętnie ukrywałam..
Prawdziwą siebie...
Odkrywam ją dzisiaj tylko dla Ciebie...
Wiesz już, że jestem zboczona..
I ukrywaniem tego tak bardzo zmęczona...
I ty też jesteś Taki sam...
I bardzo się cieszę że Cię mam...
To właśnie ciągnie mnie do Ciebie...
Przy Tobie czuje się jak w niebie...
Tak skrzętnie ukrywałam..
Prawdziwą siebie...
Odkrywam ją dzisiaj tylko dla Ciebie...
Wiesz już, że jestem zboczona..
I ukrywaniem tego tak bardzo zmęczona...
I ty też jesteś Taki sam...
I bardzo się cieszę że Cię mam...
To właśnie ciągnie mnie do Ciebie...
Przy Tobie czuje się jak w niebie...
Ach...
Ty moje kochanie....
Dzisiaj wspólnie
robimy śniadanie...
Ja bedę
kroić, siekać...
A Ty,
No cóż...
grzecznie czekać...
Chyba,
że będziesz
czekaniem zmęczony...
I szybko się
zbliżysz do żony...
Chwycisz
Ją chciwie za uda...
Oj i już teraz
Nie będzie
nam grozić nuda...
I bez śniadania
biedacy...
Dzisiaj
pójdziemy do pracy...
Ty moje kochanie....
Dzisiaj wspólnie
robimy śniadanie...
Ja bedę
kroić, siekać...
A Ty,
No cóż...
grzecznie czekać...
Chyba,
że będziesz
czekaniem zmęczony...
I szybko się
zbliżysz do żony...
Chwycisz
Ją chciwie za uda...
Oj i już teraz
Nie będzie
nam grozić nuda...
I bez śniadania
biedacy...
Dzisiaj
pójdziemy do pracy...
Tylko spójrz ...
jak moje ciało
Pożąda..
Jak płonie...
Jak potrzebuje...
By je ktoś złapał
W silne dłonie...
Bym szalała
przy Nim
dniem i nocą...
Aż w końcu
opadła z niemocą....
By zostawił
ślady na mym ciele...
Tak nieraz myślę...
Czy ja pragnę
aż tak wiele....
Czy to jest
ponad ludzkie siły...
Że nie możesz
Mi tego dać
mój miły..
jak moje ciało
Pożąda..
Jak płonie...
Jak potrzebuje...
By je ktoś złapał
W silne dłonie...
Bym szalała
przy Nim
dniem i nocą...
Aż w końcu
opadła z niemocą....
By zostawił
ślady na mym ciele...
Tak nieraz myślę...
Czy ja pragnę
aż tak wiele....
Potrzebny
Mi taki ktoś....
Bym wreszcie przy Nim
Powiedziała dość..
Czy to jest
ponad ludzkie siły...
Że nie możesz
Mi tego dać
mój miły..
poniedziałek, 30 maja 2016
Tutaj wcale nie chodzi o szaleńczą miłość i super nagłe zakochanie. Nie chodzi o to, żeby porzucił dla mnie całe swoje dotychczasowe życie i każdą minutę spędzał ze mną. Nie chodzi o to, że ma zjadać ze mną każdy posiłek i zapomnieć o tym, że ma jakieś tam koleżanki. Nie chodzi też o to, że ma zmienić tryb swojej codzienności i olać swoje pasje i wypełniacze czasu. Zupełnie nie o to chodzi.
Chodzi o to, żeby wieczorem, przed snem pomyślał, że dobrze widzieć mój uśmiech. Żeby stojąc w długim korku po skończonych zajęciach przypomnieć sobie ciche rozmowy. Żeby między siłownią, a obiadem napisać smsa, że jednak zjadłby mój deser. Żeby wiedział, że jemu zawdzięczam mój błysk w oku. I że lubię go trochę bardziej. Żeby czasem stwierdził, że chce się ze mną spotkać i ten czas jest cenny. Żebym wśród kolegów nie była tylko „koleżanką”, a wśród koleżanek „kolejną”. Żebym była coraz bliżej niego, tak jak on jest coraz bliżej mnie.
Chcę być częścią jego świata. Nie całością.
- Autor nieznany
Chodzi o to, żeby wieczorem, przed snem pomyślał, że dobrze widzieć mój uśmiech. Żeby stojąc w długim korku po skończonych zajęciach przypomnieć sobie ciche rozmowy. Żeby między siłownią, a obiadem napisać smsa, że jednak zjadłby mój deser. Żeby wiedział, że jemu zawdzięczam mój błysk w oku. I że lubię go trochę bardziej. Żeby czasem stwierdził, że chce się ze mną spotkać i ten czas jest cenny. Żebym wśród kolegów nie była tylko „koleżanką”, a wśród koleżanek „kolejną”. Żebym była coraz bliżej niego, tak jak on jest coraz bliżej mnie.
Chcę być częścią jego świata. Nie całością.
- Autor nieznany
Stała w kuchni i zmywała naczynia. Nie słyszała kiedy stanął w m progu. Patrzył jak jej biodra kołyszą się w takt muzyki, której słuchała. Cicho podszedł do niej. Podskoczyła gdy nagle poczuła solidnego klapsa na swoim pośladku. Złapał ja za włosy. Poczuła jego oddech na szyi i cichy szept:.. będę cię pieprzył suko moja. wiedział dobrze jak te słowa podziałają na nią. Jak je lubiła. Wymierzył drugiego siarczystego klapsa a ona zaczęła jęczeć z rozkoszy. Czuł jaka jest rozpalona, spragniona. Zatopił zęby na szyi a ręka powędrowała prosto w jej majtki. Poczuł jaka jest wilgotna. Mruczała z rozkoszy a on sprawnie doprowadził ją do wybuchu rozkoszy. Jej ciałem targały dreszcze napływającego spełnienia. Uwielbiała te chwile... On doskonale o tym wiedział. I cicho szeptał jej do ucha: dojdź dla mnie suko moja... A ona zawsze posłusznie spełniała jego prośby.... Sprawnie zdjął z niej bieliznę i jednym szybkim ruchem wbił się w nią, wywołując kolejną falę podniecenia. Pieprz mnie mój Panie... - szeptała mu do ucha. A on sprawnie rozpalal ją i wiódł umiejętnie do kolejnego spełnienia ....
Poznam Twój dotyk nawet na końcu świata. I na początku i pośrodku. Nikt inny nie dotyka w taki sposób. Nikt inny nie dotyka tak pięknie, że odczuwa się niebo.
Nie ma drugiego takiego dotyku. Takich dłoni. Takiego serca.
Poznam Twój dotyk nawet na końcu świata. Na ramionach. Na ustach. Na krawędzi.
/Kaja Kowalewska /
Nie ma drugiego takiego dotyku. Takich dłoni. Takiego serca.
Poznam Twój dotyk nawet na końcu świata. Na ramionach. Na ustach. Na krawędzi.
/Kaja Kowalewska /

".... Samotność to pies
Co kąsa tak bez uprzedzenia..
Ty wiesz jak to jest.. z
Znasz to przecież znasz
Aż do znudzenia...."
/Lady Pank/
Są dni kiedy samotność doskwiera nam bardziej niż kiedykolwiek.
Słowa ranią jak sztylety.
Zastanawiam się wtedy dokąd zmierza moje życie.
Czy aby we właściwą stronę.
Co kąsa tak bez uprzedzenia..
Ty wiesz jak to jest.. z
Znasz to przecież znasz
Aż do znudzenia...."
/Lady Pank/
Są dni kiedy samotność doskwiera nam bardziej niż kiedykolwiek.
Słowa ranią jak sztylety.
Zastanawiam się wtedy dokąd zmierza moje życie.
Czy aby we właściwą stronę.
Mów do mnie szeptem .....
Słowa których nie słyszałam przedtem..
Niech ukołyszą moją duszę...
Wiesz że ich słuchać już muszę..
Niech zapadną w mej głowie....
I nikt o nich się nie dowie ...
Niech rozpalą pożądanie....
Niech każdy dzień pięknym się stanie..
Niech wywołają dreszcze...
Ach jak pragnę ich jeszcze...
Słowa których nie słyszałam przedtem..
Niech ukołyszą moją duszę...
Wiesz że ich słuchać już muszę..
Niech zapadną w mej głowie....
I nikt o nich się nie dowie ...
Niech rozpalą pożądanie....
Niech każdy dzień pięknym się stanie..
Niech wywołają dreszcze...
Ach jak pragnę ich jeszcze...

Pocałunek nieśmiało
lekko tak dotyka,
ustami ust drugich
i płynie muzyka.
Co swoim żarem
rozpala nam zmysły,
jak strumieniem wpada
ciało nasze czuje,
och jaka słodyczą
usta tak częstuje.
Jak wypełnia wnętrze
tym miłym doznaniem,
co się w jednej chwili
zachłannością stanie.
Jest pieszczotą cudną
rozkoszy nam daje,
nawet gdy się skończy
na ustach zostaje.
lekko tak dotyka,
ustami ust drugich
i płynie muzyka.
Co swoim żarem
rozpala nam zmysły,
jak strumieniem wpada
ciało nasze czuje,
och jaka słodyczą
usta tak częstuje.
Jak wypełnia wnętrze
tym miłym doznaniem,
co się w jednej chwili
zachłannością stanie.
Jest pieszczotą cudną
rozkoszy nam daje,
nawet gdy się skończy
na ustach zostaje.

Ostatnio mialam okazję spotkać się z zawiścią ludzką. Jestem tym kompletnie zdziwiona i nie mogę tego pojąć jak ludzie mogą być tacy okrutni. Zawiść to nic innego ja poczucie dyskomfortu, które powstaje gdy obserwujemy u innych cechy, których jakość nie drownuje naszemu poziomowi.
Czy można uchronić się przed zawiścią?? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Chciałoby się powiedzieć „nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe”, jednak czasem człowiek przestaje być „ludzki” w stosunku do bliźniego i przepełnia się uczuciem silnej niechęci do osoby, której czegoś zazdrości.
Nie pojmuję jak moje posty mogły wywołać tyle zawiści u osób, zwłaszcza kobiet, które teraz starają się mnie naśladować.Też powinnam być tym faktem oburzona.
Jednak uważam, że każdy powinien mieć prawo do wyrażania swoich myśli. Jeżeli mi się to nie podoba po prostu nie czytam, nie lajkuje. Ale też nie oburzam się i nie bronię nikomu wstawiania postów. Niech każdy pisze co myśli.... W końcu mamy wolność słowa.... A wszyscy tutaj jesteśmy dorosli a czasami zachowujemy jak dzieci w piaskownicy.
Czy można uchronić się przed zawiścią?? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Chciałoby się powiedzieć „nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe”, jednak czasem człowiek przestaje być „ludzki” w stosunku do bliźniego i przepełnia się uczuciem silnej niechęci do osoby, której czegoś zazdrości.
Nie pojmuję jak moje posty mogły wywołać tyle zawiści u osób, zwłaszcza kobiet, które teraz starają się mnie naśladować.Też powinnam być tym faktem oburzona.
Jednak uważam, że każdy powinien mieć prawo do wyrażania swoich myśli. Jeżeli mi się to nie podoba po prostu nie czytam, nie lajkuje. Ale też nie oburzam się i nie bronię nikomu wstawiania postów. Niech każdy pisze co myśli.... W końcu mamy wolność słowa.... A wszyscy tutaj jesteśmy dorosli a czasami zachowujemy jak dzieci w piaskownicy.

Zamknąłes mnie w klatce...
Którą Ty nazwasz szczęściem...
Bez drzwi i okien...
Bez tlenu..
Bez przyjaciół, rodziny...
Zabijasz mnie każdego dnia....
Systematycznie, powoli...
Karmisz złudzeniami...
A ja dusze się, umieram
Powoli każdego dnia...
Tracę swą wartość...
Swą wolność ..
Chęć życia...
Ale już dość...
Nie będę się starać...
Nie zasługujesz na to...
Nie zniosę już dlużej tego...
Odchodzę...
Którą Ty nazwasz szczęściem...
Bez drzwi i okien...
Bez tlenu..
Bez przyjaciół, rodziny...
Zabijasz mnie każdego dnia....
Systematycznie, powoli...
Karmisz złudzeniami...
A ja dusze się, umieram
Powoli każdego dnia...
Tracę swą wartość...
Swą wolność ..
Chęć życia...
Ale już dość...
Nie będę się starać...
Nie zasługujesz na to...
Nie zniosę już dlużej tego...
Odchodzę...
Subskrybuj:
Posty (Atom)