Zobaczył ją, była w samej bieliźnie. Od razu wiedział, że kupiła ją dla niego. Że chciała go skusić. Spojrzał jej w oczy. Były dzikie, namiętne, rozpalone. Znał to spojrzenie. Czuł jak jej ciało jest podniecone. Jak jego pragnie. Pożąda.
- Podejdź_ powiedział...
Tak jest mój Panie-odrzekła...
Szybko spełniła jego prośbę. Już była przy nim. Czekała na rozkazy. Czekała na jedno słowo. Gest. Zaproszenie. Ale Pan był nieugięty. Chciał popatrzeć na jej ciało. Napawać się jej podnieceniem. Szeptał jej tylko i patrzył. A ona przeżywała katusze ale cierpliwie czekała. Jej ciało zalewał coraz większy żar pożądania. Oddychała coraz głośniej. Ciało płoneło. Pragnęło jego. A on tylko mówił. Czuł jak jego słowa rozpalają ją z każdą chwilą coraz bardziej. Napawał się tym widokiem. Cicho błagała go : weź mnie mój Panie. Zerżnij mnie tu i teraz. Ale on był nieustępliwy. Tylko mówił i patrzył na nią. Jęczała z rozkoszy. Pragnęła dotyku, lecz Pan nie pozwolił. Dobrze znał jej ciało i wiedział, że jest już na granicy.
Cicho szepnął : podejdź. Zajmę się Tobą moja suczko.
Zobaczył błysk w jej oku i szept: dziękuję mój Panie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz