Ze szczególną dedykacją.....
Pojawił się nagle
dnia pewnego....
Zły, nieokiełznany zwierz
który chciał udawać cudownego...
.
Chciał
abym została Panią jego...
Lecz cóż
ja już mam Pana swego...
.
Każdego dnia
na mą duszę polował...
I pięknymi słowami
ciągle czarował...
.
Lubił mnie kusić,
Ciągle szokować...
I nad mym ciałem
Chciał zapanować...
.
Lecz nic z tego
Moj drogi kolego...
Ono należy
już do innego...
.
Był taki dziki,
bardzo drapieżny...
Nawet bym rzekła
bardzo lubieżny...
.
Czuł, że wreszcie
pięknym słowem mnie urzeknie...
Że w końcu
I me twarde serce zmięknie...
.
Znał dobrze wszystkie
moje słabości...
I chciał mi dawać
dużo czułości....
.
Wciągał mnie stale
w potyczki na słowa...
Bo dobrze wiedział,
że ja też lubię nimi szokować...
.
Lubiłam te jego
pikantne posty...
Choć czasem za nie
zasługiwał na odrobinę chłosty...
.
Nie jestem też
jak lodowa skała...
Więc kiedy pisał
krew we mnie wrzała...
.
Lecz ni nie wskórał
biedny chłopina...
No cóż
to nie jego wina...
.
Był ze mną
przez kilka uroczych dni...
Chciał całkiem zniewolić
I nagle po prostu znikł...
.
Trochę mi teraz
tego brakuje...
Pustkę tych postów
codziennie czuję...
.
Będzie mi tego
teraz brakować...
Bo któż zechce
mnie dalej szokować...
.
Wątpię żebym znalazła
drugiego takiego...
Do takich
potyczek gotowego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz