Rozpadam się
kawałek po kawałku.
Z minuty na minutę
coraz bardziej.
Z każdym
niewypowiedzianym słowem.
Straconym spojrzeniem.
Dotykiem,
którego nie ma.
Pocałunkiem,
którego nie znam smaku.
Zapachem,
który dawno uleciał.
Czułością,
której nigdy nie było.
Pragnieniem,
które gdzieś znikło.
Miłością,
która się wypaliła.
Umieram powoli,
dzień po dniu.
Samotnie,
wśród tłumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz